Wczoraj uświadomiłam sobie, że bardzo zaniedbałam to miejsce. Pracowałam na moim małym, internetowym poletku kilka lat, a od kilku miesięcy całkowicie odpuściłam. Chociaż każdego dnia myślę o tym, że już we wtorek (bo poniedziałek nigdy nie jest dobrym początkiem), najpóźniej w czwartek, ostatecznie w sobotę zajmę się nim na nowo.
Niestety, podobnie jak moje mięśnie na brzuchu, tak i blog, pozostają mocno zaniedbane. Standardowo mogę tłumaczyć się brakiem czasu do zdjęć, bla bla bla... Właściwie jedynym akceptowalnym wytłumaczeniem jest fakt, że obecnie, z twarzy, przypominam Indiankę spaloną na prerii, bo #blonzobowiązuje i nie zabrałam do Sopotu ani grama kremu z SPF.
Dlaczego piszę o Sopocie? Bo dzięki mojej pracy miałam okazję poznać kolejnych twórców polskiej blogosfery, którzy swoim entuzjazmem i zaangażowaniem zarażają. Energia, jaką przejęłam od 32 osób wyzwoliła kolejną chęć ogarnięcia się na tyle, by na nowo podnieść rękawicę rzuconą przez codzienność i pisać. A jak wrócę z kolorem skóry do poziomu "nie-czerwona" to również wrzucać zdjęcia.
Dodam tylko, że marzyłam o tym, by mieć możliwość organizacji tak świetnej imprezy, jak w minionych dniach w Sopocie. Pomimo spalenia przez słońce (nieprzypadkowo mój ulubiony drink, serwowany na kolacji nosił nazwę "za dużo słońca"), potwornego bólu zatok i zrobienia ponad 10 km pieszo, energia, jaką mam teraz w sobie, daje mi siłę do dalszych działań.
Lubię swoje życie.
Strasznie to proste, może płytkie, ale lubię.
Na koniec ja, mała kluseczka w pracy. Tak, przytyłam. Tak, 5 kg.
Mogłam założyć moją genialną czapkę od BohoZone, ale została w pokoju w Sheratonie.
# nie zdążyłam jej zabrać. Najgorzej...
sMiriam
czwartek, 11 czerwca 2015
8 komentarzy:
Cieszę się, że jesteś i dobrnęłaś lub dobrnąłeś do tego miejsca. Będzie mi miło, jeśli podzielisz się swoją opinią lub historią w komentarzu.
Dodam tylko, że wokół siebie mam tak wielu ludzi, z których zdaniem się liczę, że na wstępie podziękuję za "konstruktywną krytykę".
Oczywiście, to moje poletko i kiedy uznam, że Twój komentarz psuje mi humor (albo jest spamem), to go usunę.
Życzę Ci pełnego uśmiechu dnia (lub nocy) i dziękuję, że jesteś:)
sMiriam
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Dzięki Monika:) do zobaczenia! chociaż większą radość i tak sprawia mi organizowanie ;)
OdpowiedzUsuńOo jak miło powitać Kraków! :)
OdpowiedzUsuńKraków, zawsze na propsie;)
UsuńGratuluję genialnej akcji! Podejrzałam na innych blogach i nie pozostaje nic innego, jak pogratulować pomysłów i realizacji :)
OdpowiedzUsuńDzięki Aniu!
UsuńOczywiście, kluczowy jest team work, ale jako jedyna posiadaczka prywatnego bloga w ekipie, nie mogłam się powstrzymać;)
A ostatnia akcja z Nishką jeszcze lepsza! Hobbystycznie lubię obserwować dobre praktyki w branżach kreatywnych i jestem zauroczona :))
UsuńPisz, proszę, będę czytać!!! jeżeli nie mogę osobiście Cię poznać, to pisz;). PS.: Różne są kluski, ale Ty nie przesadzaj, bo 5 kg to żaden dramat;). Zresztą - lepiej być kluską, niz piczką, nie?;)
OdpowiedzUsuńAniu, dziękuję za miłe słowa! :) Czuję się jeszcze bardziej zmotywowana (serio - każdy komentarz bardzo biorę do serca). Mam nadzieję, że będzie niejedna okazja do spotkania!
UsuńCo do kluski - pretensje mogę mieć wyłącznie do siebie, ale lato sprzyja zdrowemu jedzeniu:)